niedziela, 23 czerwca 2013

Pantera w kolorze ;)

Wakacje się zaczęły, a mi dalej ciężko znaleźć wolną chwilę ;) Staram się mieć pomalowane paznokcie i  ćwiczyć zdobienia, ale wiecie jak jest ;P
Tym razem na paznokciach koleżanki powstała kolorowa panterka na białym tle

W trakcie robienia, widać główne narzędzie pracy-sondę.

Efekty:


Użyłam:
-biały lakier Eveline z serii Scarlett
-miętowy Marizy z serii Be Chic
-różowy Virtual Fashion Mania nr 73
-zielony Mariza nr 41
-żółty Mariza nr 40
-czarny Wibo, bez numerka niestety 
Pozdrawiam, elf__


poniedziałek, 17 czerwca 2013

czytnik książek Kindle 5 - przydatny czy zbędny gadżet?

Jakiś czas temu dostałam do przetestowania czytnik książek elektronicznych Kindle 5 (wersja z reklamami). Podeszłam do niego bardzo sceptycznie, bo nie ma dla mnie nic lepszego niż zapach nowej książki. Nie jestem statystycznym Polakiem i w miarę możliwości staram się czytać jedną książkę tygodniowo (lub nadrabiać zaległości czytając jedną dziennie :P ). 
Wujek zapewniał, że Kindle naprawdę pozwala zaoszczędzić sporo pieniędzy i że nawet on mimo swojego wieku zdołał się do niego przekonać i jest jego wielkim fanem.

Z racji sesji, która potrwa przez jeszcze 2 tygodnie nie nagrałam zbyt wiele książek, a jedynie kilka żeby zorientować się jak w ogóle ten cud techniki działa.



Tak wygląda on po wyłączeniu.
 Jest to wersja z reklamami (tańsza), jednak reklamy zupełnie w niczym nie przeszkadzają, ponieważ widnieją na ekranie tylko po wyłączeniu i na spisie książek. 
W trakcie czytania nie pojawiają się na ekranie. Nie ma sensu tracić więc pieniędzy na wersję bez reklam.


Tak wygląda z tyłu. 
Jest to kolor czarny i cechuje go bardzo prosta budowa.
Ma zaledwie 166x114x8.7 mm i waży jedynie 0,17 kg! W torebce go w ogóle nie czuć.


Główne przyciski sterowanie. 
Bardzo szybko i intuicyjnie można je wyczuć - od lewej: przycisk cofania, klawiatura, środkowym się "poruszamy" i zatwierdzamy wybór, kolejny pełni funkcje menu, ostatni odsyła nas do głównej strony.



Tak wygląda główny spis książek. 
Możemy nagrać do 2 GB (tyle ma pamięci), ale nie widzę sensu. 
Lepiej wrzucać sobie na bieżąco. Strzałeczką na dole zaznaczyłam reklamy, które moim zdaniem w niczym nie przeszkadzają.


Tak wygląda nasza strona w "książce". 
Naprawdę przypomina kartkę i naprawdę technologia jest tak posunięta do przodu, że absolutnie nie męczy oczu. Ta wersja nie ma podświetlenia, ale można dokupić mini lampkę, którą przyczepia się na Kindle.


Oczywiście możemy ustawić sobie m.in: rozmiar czcionki czy ułożenie strony. 
Osobiście wole czytać w poziomie.


Tak prezentuje się w całości.

Dzięki programowi Calibre każdy plik PDF możemy przeformatować tak, by był bez problemu odczytany na Kindle.
 Dla mnie to duży plus, ponieważ książki akademickie są bardzo drogie, a większość publikacji jest dostępna w sieci, kilka minut i mogę mieć je w ręku bez konieczności drukowania :) 
Bateria trzyma około 30 dni. Po prawej i lewej stronie znajdują się przyciski do zmiany strony (góra/dół).



Minusem jest na pewno cena. W Polsce za Kindle 5 zapłacimy około 430 zł, natomiast w Ameryce można go już nabyć za 38$. Polecam zorientować się czy ktoś z Waszych znajomych nie ma możliwości zakupu w Stanach. Ja na kanadyjskim e-bayu znalazłam Kindle Fire za 105$. Cena marzenie! W Polsce Fire kosztuje zaporową jak dla mnie cenę - 700 zł ... 
Kupię Kindle (ale już raczej Fire) ze względu między innymi na podręczniki akademickie. Wujek mówił, że naprawdę większość książek jest dostępna w sieci, także nowości. 
Głównie na chomikuj.pl. Nie zastąpi on z całą pewnością prawdziwej książki, także od czasu do czasu na pewno zakupię sobie jakąś wydawniczą nowość. Mimo to mogę polecić z całego serca!

Czy któraś z Was miała do czynienia z czytnikami książek? Jesteście za czy przeciw takim gadżetom?

Pozdrawiam!


czwartek, 13 czerwca 2013

Kropeczki

Od dzisiaj oficjalnie mam już wakacje, wszystkie egzaminy mam za sobą. Trzy z czterech zdane, jeszcze czekam na wyniki patofizjologii, ale nawet widmo poprawki nie psuje mi humoru, bo już wolne ;)
Powszechnie wiadomo, że każdy z nas zrobi wszystko żeby się nie uczyć, ja malowałam paznokcie ^^ Zdjęcia robione tuż przed egzaminem z histologii, stąd takie tło ;)
Kropeczki robione srebrnym lakierem z wibo, podkładowy to Catrice- Be Pool z limitowanej kolekcji Nymphelia.
Na pierwszym zdjęciu kolor dobrze oddany, na drugim przekłamany, nie chciał aparat złapać z bliska ;P

Taaak, nawet próba balansu kolorem nic nie dała ^^
Przechodzący lekarze dość dziwnie się patrzyli na robienie zdjęć paznokciom, faceci...

Jak Wam idzie końcówka roku szkolnego i akademickiego? ;)
Pozdrawiam, elf__


sobota, 8 czerwca 2013

Praktyki zawodowe

Kilka z Was prosiło mnie jakiś czas temu o wpis na temat praktyk zawodowych. Do wyrobienia zostało mi jeszcze 25 godzin, więc opinię zdążyłam już sobie wyrobić.
Na naszym kierunku-kosmetologii, należy w trakcie wakacji lub w roku akademickim, po złożeniu odpowiedniego podania, zrobić praktyki. Są one obowiązkowe i zależy od tego zaliczenie roku. Niestety miejsce do odbycia praktyk trzeba sobie znaleźć na własną rękę. Z opowiadań koleżanek wiem, że bardzo ciężko znaleźć salon, częściej też wolą brać dziewczyny z Wyższej Szkoły Zdrowia, Urody i Edukacji niż z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego. Nie wiem czym jest to spowodowane.
Ja z racji tej, że jestem całkowitym leniwcem poszłam na praktyki tam, gdzie moja koleżanka z roku, nie chciało mi się szukać ;P
Z perspektywy czasu wiem, że lepiej było samej się rozejrzeć, bo wychodziły między nami spięcia o dni, godziny praktyk i tym podobne ;) Salon nie jest taki o jakim marzy każda z nas. Nie liczcie też na to, że będziecie siedzieć i umawiać na wizyty, a pomiędzy tym robić zabiegi. Tak jak ja zaprzyjaźnicie się z mopem i innymi przyrządami do sprzątania. Już niemal jestem mistrzem w myciu podłóg i jestem pewna, że do swojego salonu nie kupię szklanej witryny- potwornie się brudzi, ciężko ją doczyścić i ten strach, że zaraz się stłucze półkę ;P Praktyk nie spędzam tylko na sprzątaniu. Robiłam oczywiście hennę, regulację, to najczęstsze zabiegi. Zbliża się sezon na chodzenie w odkrytych butach, więc kilkanaście pedicure'ów za mną. Przedłużałam też wiele razy rzęsy i nie traktuję tego jako wykorzystywanie, bo zabieg drogi, a ja nie mam z tego żadnego zysku. Praktyka zawsze się przyda ;)
Muszę przyznać, że obcowanie z klientkami dużo daje. Poznałam kilka typów- przemiłe panie, które dawały napiwki, starsza pani, która zaproponowała mi wynajem u siebie pokoju ^^, pojawiały się też te niemiłe, robiące awantury. Wiem, że pani Zosia robiła to, a pani Krysia to, lepszy przepływ informacji niż w internecie ;)
Słyszałam, że kilka osób załatwia sobie tylko podpis z praktyk. Dla mnie to totalna głupota, bo nikt tych godzin nam nie odda. Mi pozwoliły one się otworzyć, nauczyć nowych rzeczy, przemóc w robieniu regulacji na innych osobach niż sobie i partnerce z ćwiczeń.
Nie mam prawie żadnych zdjęć z praktyk. Jedynie jedno robione z racji umierania z nudów i z przedłużania rzęs, ale żeby nie był sam tekst to wklejam ;)


Nie ma jak sweet focia w lustrze ^^ Spędziłam wtedy 3 godziny w gabinecie całkowitego nic nierobienia. 


Rzęsy są nie do końca rozczesane, zwłaszcza na prawym oku, wybaczcie ;) Pani też nie chciała mieć zmytej "kreski", ale klient nasz pan.

Jeśli macie jakieś pytania piszcie śmiało, postaram się odpowiedzieć pomiędzy nauką na sesję. Od poniedziałku do czwartku mam egzaminy z anatomii, histologii, chemii kosmetycznej i patofizjologii. Trzymajcie kciuki ;) Jak Wam idzie nauka?
Pozdrawiam, elf__





poniedziałek, 3 czerwca 2013

Hit hitów - mascara Curling Pump Up!

Oczywiście wyprawa do Rossmanna nie zakończyła się na jednej wizycie, bo nie dawał mi spokoju tusz, o którym bardzo głośno w blogosferze. Nie byłabym sobą , gdybym po niego nie wróciła (no przecież to tylko nieco ponad 5 zł!). Do koszyka trafiła zatem mascara Curling Pump Up, Lovely. 
Podeszłam do niej z pewną rezerwą, bo moje rzęsy naprawdę są mega krótkie i myślałam, że niewiele uda się z nich wyciągnąć. A jednak! Zobaczcie same.




Plusy: 
- cena (nawet bez promocji ok. 9zł)
- naprawdę głęboka czerń
- szczoteczka, która nie robi krzywdy (ma idealną wielkość)
- nie uczula i nie podrażnia
- nie kruszy się w ciągu dnia
- dobrze zmywa się micelem z Biedronki (który ma podobno problem z demakijażem oczu)
- dostępność
- świetny efekt

Wady:
- póki co takowych nie zauważyłam :)

Dość gadania, czas na 'naoczne' efekty:







Dla mnie bomba, na pewno do niego wrócę!
Miałyście styczność z tym tuszem? Jak wrażenia?
Szczerze polecam spróbować każdej z Was.

Buziaki, kitty


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...