niedziela, 17 lutego 2013

O PUM-ie ciąg dalszy ;)

Wybaczcie za to, że posty pojawiają się tak rzadko, postaramy się poprawić ;)
Dostałam kilka próśb, by kontynuować post o uczelni na której jestem, czyli PUM-ie. Niektórzy cieszą się jeszcze feriami po sesji, a ja już niestety jutro zacznę drugi tydzień nowego semestru...
W drugim semestrze przedmioty uległy zmianie, została tylko kosmetologia pielęgnacyjna i chemia kosmetyczna.
Zrzut na plan:


Przy okazji możecie zobaczyć jak organizuję sobie plan, by się w nim połapać ;) Na różowo są zaznaczone przedmioty, które będę miała po jakimś czasie, a na żółto to, co zaczęło mi się już teraz. Zwróćcie jednak uwagę na to, że angielski i wf trwają dłużej, bo aż do końca maja. Polecam albo rozpisać sobie plan, czy też zrobić tak jak ja, bo łatwo się pogubić. Nie mamy tak jak inne uczelnie stałego planu.

Jak się czuję po sesji? Jak ją przetrwać?
Kosmetologia miała 4 egzaminy: z genetyki, biologi, fizjologii oraz z estetyki. Trochę niesprawiedliwe, bo fizjoterapia i ratownictwo med. tylko po jednym... Najgorsze było  ułożenie ich dzień po dniu, więc był to męczący czas, po mieszkaniu chodziłam jak zombie w czasie sesji ;P
Z genetyką poszło najłatwiej, sporo osób było zwolnionych, wystarczyło mieć średnią 4,5 z obu kolokwiów. Niektóre pytania powtarzały się właśnie z nich. 
Biologia była postrachem wielu dziewczyn, miały z nią problemy, ale chodziło tu głównie o kolokwia, gdzie odpowiedzi na pytania były wielokrotnego wyboru... Najbardziej nas  przerażała, a wyniki z egzaminów naprawdę były bardzo dobre, nie zdały tylko 4 osoby. Jak widać to, że egzamin był jednokrotnego wyboru, bardzo ułatwiło sprawę ;)
 Fizjologia nie była najłatwiejsza. Tutaj na egzaminie również był test, a odpowiedzi pozornie jednokrotnego wyboru ;P Fizjologii nie zdało trochę więcej dziewczyn, blisko 10. Podobno poprawki nie są trudne ;)
Estetykę zdały wszystkie dziewczyny. Od siebie dodam, że warto porobić sobie znajomości ze starszymi rocznikami.
Nie dajmy się zwariować z sesją, wszystko da się zdać bez większych problemów, wystarczy mieć dobre notatki i pouczyć się trochę przed. Ważna jest też współpraca rocznika, bo wiadomo, że niektórzy mają jakieś przykładowe pytania, testy, notatki.

Co z tą chemią?
Przed pójściem na uczelnię też się bałam najbardziej chemii i właśnie jak dziewczyny się pytają o wrażenia, ciągle pada pytanie o chemię. Nie wiem jeszcze jak będzie z egzaminem z chemii kosmetycznej, ale póki co wszystkie dziewczyny zdają wejściówki i sprawozdania. Jeśli ktoś nie zaliczy  wejściówki, profesorowie nie robią problemów i można łatwo poprawić. Ujmę to tak, ja nie jestem geniuszem z tego przedmiotu, prawie go nie rozumiem, a nie musiałam poprawiać póki co niczego.
Jeśli chodzi o ćwiczenia z chemii kosmetycznej, to są o niebo ciekawsze niż z chemii ogólnej. Robiliśmy toniki, soli do kąpieli, ałun, zasypki, depilator(naprawdę bardzo dobrze działa!). Wiem, że przed nami robienie mydła, jakiś kremów i balsamów.

Kilka słów o kosmetologii pielęgnacyjnej...
Nie ukrywam, że ćwiczeń mogłoby być więcej, ale naprawdę nie jest źle, wystarczy by się czegoś nauczyć, potem trzeba tylko maltretować rodzinę i koleżanki ;D W drugim semestrze będziemy miały kontynuację masażu oraz manicure i pedicure. Z niecierpliwością czekam na te zajęcia ;)

Nie chcę się za bardzo rozpisywać, bo wtedy nikt tego nie przeczyta do końca ;p Jeśli macie jakieś pytania i sugestie-śmiało piszcie, wtedy opublikuję następną część ;)

19 komentarzy:

  1. Mogłabyś dawać tu relacje i przepisy na jakieś fajne rzeczy, które robicie na zajeciach :-)
    Np. depilator :-D bo nie mogę zaskoczyć, jak robiliście depilator :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja czekam na depilator :-D

      A robiłaś już kurs na rzęsy?

      Usuń
    2. To tyle się u Ciebie dzieje! Co lepsze, związane z tematyką bloga, a Ty się nic nie chwalisz! Nic nie piszesz!
      A ja jestem bardzo ciekawa jak przebiegał taki kurs, jakie są po nim Twoje wrażenia! Przecież nie raz się słyszało, że się ktoś wybrał na kurs, a tylko siedział i słuchał nic więcej nie robiąc! :-P straszna jesteś! Widzisz ile już tematów masz dla mnie?!

      Usuń
    3. Gorączkę? To Ty mnie zaraziłaś!
      :-P czuje się okropnie, a mam spędzić cały weekend w szkole...

      Ps. A posta dziś wcale nie zamierzałam dodawać tylko mi się kliknęło nie tu gdzie trzeba.

      Usuń
  2. Bardzo Ci dziękuję za tą notkę, już jestem trochę spokojniejsza o chemię ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy ;) Jak coś Cię jeszcze niepokoi to pisz

      Usuń
  3. Och te zajęcia, ja mam kilka przedmiotów tylko i słuchając przez 5 godzin jednej kobity często odpływam i już jej nie słucham :P

    a dzisiaj byłam na szkoleniu z Maxlash i muszę przyznać, że przyjemnie spędziłam czas choć myślałam że po powrocie do domu padnę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robiłam to co Ty kochana :) i powiem, że jestem zadowolona, że jednak udało im się mnie nauczyć, bo na początku wyglądało to marnie [obstawiali małe szanse nauczenia u mnie, bo nie mogłam jakoś tych rzęs rozdzielić xD], ale później jakoś poszło po tłumaczeniu lepiej, z każdą rzęsą szło coraz szybciej, wyszło łanie. Najważniejsze, że modelka była zadowolona. Ekspres zdecydowanie jakoś łatwiej poszedł :) Wygrałam w "konkursie" płyn micelarny :P ale przyznam, że wróciłam padnięta i nie kontaktowałam zbytnio, teraz po kawie i proszku od bólu głowy jakoś mnie trochę rozruszał, ale było ze mną marnie :P
      Jak u Was z kosztami było [my za kurs płaciliśmy 400zł] a ciekawa jestem jak to w innych miastach biorą poza stolicą, może kupowałaś zestaw startowy, bo ja jednak nie skusiłam się na niego :)

      Usuń
    2. Mi pani Kasia przyczepiła pierwsze 5 rzęs i tusz mi zmyła bo ze stresu jakoś go ogarnąć nie mogłam:P Moja modelka na ekspresie była wytrwała, jedno oko strasznie jej łzawiło, bo miała nadwrażliwe, ale nic jej nie wpakowałam do oka, mi ekspres poszedł dobre, dość łatwy w porównaniu do 1:1 :D ale wyobrażam sobie jakie to nieprzyjemne musiało być dłubanie w oku :P
      Ja myślałam nad tym startowym, ale postanowiłam nie brać, bo kosztował dość dużo, a ja jakoś miałam problem nawet z chętnymi na kurs aby przyprowadzić :) Jak będę miała jakieś chętne czy coś to wtedy zakupię sobie odpowiednie produkty, na razie nie planuje nikomu robić, czas pokaże :)

      Usuń
    3. a w ogóle co było w tym zestawie startowym :P ? używałaś już go czy jeszcze leży nieużywany ?

      Usuń
    4. U nas kochana na szkoleniu było raptem 5 :P więc trudno mi ocenić :) mojej łzawiło jedno oko, a drugie nie, ale innej dziewczynie też trochę łez poleciało :)
      No właśnie ja się bałam, że zrobię np. mamie, a później będzie leżeć nieużywane, i ten klej i inne się przeterminują, oni coś tam mówili, że krótki termin mają, ale może jakoś źle słyszałam :P
      Hmmm jakoś mało tego wszystkiego za tą cenę :P no ale ja tam się nie znam xD haha płyn do demakijażu już mam xD ta gruszka świetna była :P dmuchałam ją sobie na siebie xD

      Usuń
    5. No tak nie każdy mógł sobie niestety pozwolić na wydatek czterech stów na kurs, więc się nie dziwię, że tak mało osób było, ale ja stwierdziłam, że taki kurs zawsze warto mieć :) przynajmniej kolejny dyplom do kolekcji będzie [już mamy 3 dyplomy ze szkolenia z Jadwigi ^^, jeden to kwasy i jeszcze jakieś tam 2, nie pamiętam co dokładnie]
      Chodzi Ci o tą taką okrągłą podstawkę sylikonową, na której leżały rzęsy ?

      Usuń
    6. Mi matka zapłaciła za kurs ^^ jeśli chodzi o dyplomy to mają wysłać do szkoły pocztą, więc tam odbierzemy :) Na tym dyplomie jest tylko nasze imię i nazwisko, bo teraz się kapnęłam, że na tej kartce co dawali to wypełniłam tylko właśnie nazwisko, imię, telefon i e-mail xD i nie wiem czy to dobrze czy źle :P
      Ogólnie z Jadwigą było tak, że przyjechała do nas do szkoły firma, pokazywali nam zabiegi i mogłyśmy asystować kobitce podczas gdy wykonywała zabiegów, miałyśmy zapłacić 25zł i w tej cenie były 2 darmowe dyplomy które otrzymywał każdy oraz 3 do wyporu [albo kwasy, albo zabieg odchudzający, saipal się zwał czy coś w ten deseń] można było sobie wykupić za 50zł dodatkowo dyplom z peelingu ziołowego [z czego jest znana firma, że 1 w pl taki peeling].

      Usuń
    7. jeśli chodzi o wrażenia to w sumie to bardziej taki pokaz był niż kurs ^^ kobitka robiła, a my się gapiłyśmy, a ta co chciała mogła kobitce dopomóc przy wykonywaniu

      Usuń
    8. nie no mam nadzieję, że będzie dobrze z dyplomemz Maxlash, jak co będą dzwonić pewnie ^^
      Nawet od Jadwigi szkoła dostała zniżkę i np. za 1kg alg płacić 145zł to wychodziło 77zł z groszami :) coś kobitka też mówiła abyśmy przyjechały na imieniny Jadwigi w październiku do Wrocławia :D mogłoby być fajnie.
      My będziemy w szkole kwasy robić niedługo i bardzo się cieszę, może mi zejdą moje syfy [ach ten profesjonalizm xD] i blizny

      Usuń
    9. zapraszaj zapraszaj :) bo oni na tym pokazie też pokazują kwasy i możesz się na modelkę zgłosić :D

      Usuń
  4. Bardzo dziękuję za radę, w takim razie stawiam na wcierkę, a o płukance zapominam ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. kittycat: zabawna historia z tym sprzęgłem i butem, ale również niebezpieczna. Takie rzeczy podczas jazdy nie powinny mieć miejsca, a tu but zawiódł nieźle

    elf: u mnie chemia kosmetyczna była po prostu śmiechu warta, banalne to było, ale wiadomo, że studium, a studia to zupełnie inny poziom. Z 'maltretowaniem' koleżanek i rodziny to u mnie jest na odwrót- one proszą mnie, żebym na nich poćwiczyła xd

    OdpowiedzUsuń
  6. na te nowe książki również lubię patrzeć, ale te stare lekko odstraszają swoim wyglądem, więc ładniej im w takich okładkach :)

    na chemii kosmetycznej najpierw miałyśmy sporo teorii, a potem dużo zabawy tworząc jakieś kremy itd. Fajnie, że Wam tak pozwalają sobie robić :) Widocznie mają na to kasę, że nie żałują

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...